#1 2010-10-24 19:40:30

 GoldFish

Lunatic with Dae~mentia

7062519
Call me!
Skąd: akwarium Poznański
Zarejestrowany: 2010-04-27
Posty: 2339
Punktów :   
WWW

Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~[Sayuki&GoldFish]

Zapowiadana już od długiego czasu komedia mego życia, w której to Sayuś i Chomik zgodzili się wziąć udział i mi pomóc~tulam i buziam ^~^
Pomysł powstał gdzieś na początku wakacji i od tamtej pory zbierałam się, żeby w końcu to napisać xD
Urodziny mej Fallistej Synowej są dobrą okazją debiutu Chomikowo-Krewetkowego dzieła  ~ więc enjoy

Dedykuje specjalnie dla Ciebie, Fall
do posłuchania, że tak zerżnę koncept dodawania podkładu, Puff the magic dragon x3
http://www.youtube.com/watch?v=yCyqOqtktOw


tytuł: Dzień pierwszy~”To jest moje ciastko!”
seria: Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~
kategoria: PG
pairing: GTOP taki malutki
typ: komedia
ostrzeżenia: współpraca Krewetka z Chomikiem



- Mówię ci Hyunnie, ja go już gdzieś widziałem. Nie zapomniałbym takiego tyłka... - szepnął Jiyong zniecierpliwiony, przystępując z nogi na nogę.
- Zamknij się Ji – odburknął mu wysoki brunet o przenikliwych, choć niewyspanych, oczach, które rzucały otoczeniu wyrok śmierci długiej i bolesnej. Był zły, głodny oraz potwornie niewyspany, a kazano mu z uśmiechem przyglądać się jak chłopak, na oko niewiele od nich młodszy,  usilnie próbował ściągnąć na siebie uwagę paru uroczych brzdąców, w celu dokonania ceremonii przedstawienia dwóch, nowych, większych dzieci. Wyniki starań były o tyle mizerne,  iż dyskusja o kreskówkach obejrzanych w weekend  oraz raport małej dziewczynki w różowej sukience o niedzielnej wyprawie do zoo były nadto zajmujące, niewarte porzucenia na rzecz trzech nudnych dorosłych.
Nie będąc w stanie przyciągnąć uwagi maluchów, młody mężczyzna zwrócił się do nich z zakłopotanym uśmiechem.
- Może powinniście przedstawić im się sami – zaproponował nieśmiało -  A tak w ogóle... Nazywam się Jang Geun Seok i jestem dyrektorem tej placówki – posłał im jeszcze jeden uśmiech i zwinął się, zanim któryś z nich zdążył coś powiedzieć. Tu zaczęły się schody...
- Mamy się przedstawiać?! - Zdziwienie Jiyong'a nie mogło być większe – To one nie wiedzą, kim JA jestem? - zdumienie lidera wymagało zaakcentowania jego osoby wielkimi literami.
-Ji...to są tylko dzieci – westchnął ciężko wysoki, przystojny brunet, zwany przez skądinąd przesympatyczny, koreański naród T.O.P'em.
- Są przyszłością naszego kraju, ignorancie! - odparł uniesiono – Ja mam pracować w takich warunkach?
Seunghyun podjął temat wymownym milczeniem, skupiając się na przywołaniu w miarę przyjaznego uśmiechu na twarz.
- Cześć wy małe... - Nie tak. Spróbował jeszcze raz – Jestem Choi Seunghyun i będziemy na siebie skaza...będziemy się razem bawić...
- Jestem G-Dragon, od dziś do pojutrza macie się mnie słuchać. Jasne!?
Oczy, z założenia podległych mu stworzeń, wyrażały, że sprawa została przedstawiona jasno i klarownie, ale nie zmieniało to faktu, że nie uznawały władzy lidera jakiegoś tam boy bandu nad sobą, o nie.

Nieuniknioną konfrontację przerwało wezwanie na lunch, który miał być tylko preludium większej katastrofy.

- Hej mały, zejdź ze stołu – mruknął Seunghyun do małego chłopca, maszerującego po ustawionych  w kółko stolikach, cudem nie wdeptując w miseczki i talerzyki.
- Nazywam się Jihyun...i nie jestem mały! - Popatrzył na T.O.P'a z wyższością, chociaż mężczyzna skulony na małym krzesełku wciąż przewyższał go o głowę.
Jiyong na te słowa parsknął w swoją wyżebraną miskę ryżu, ale i jemu po chwili przestało być wesoło.
- Mógłbyś proszę, wyjąć swoją szanowną nogę z mojego lunchu ? -  wycedził przez zaciśnięte zęby w przestrzeń, na widok  małej skarpetki, z gumowym wzorkiem na spodzie, która dopełniała gamy zapachowej jedzenia swym aromatem.

Seunghyun bardzo żałował, że ze wszystkich miejsc na świecie, pomijając pustynie i bieguny, musiał znajdować się akurat w tym przedszkolu, pośród małych, krwiożerczych, nieposłusznych potworów i nieprzeciętnie wkurzonego Ji. Tym bardziej, że na twarzach dzieci pojawiły się wyczekujące, słodkie i niewinne minki, które nie wróżyły opiekunom nic dobrego, a mianowicie czas zabawy.

Dzieci się zmęczą i nie będą miały siły na psoty - tak myśleli ci, którzy z dzieciarnią mieli do czynienia rzadko lub wcale. Faktem szokującym więc, było to, że brunet, nawet obserwując
Ji, szczęśliwego tak samo jak maluchy, ochoczo poszukującego zaginionej skakanki, dalej żywił taką nadzieję.
- Popatrz, popatrz, Hyun! - zawołał uradowany Jiyong z uroczym uśmiechem na twarzy. - Znalazłem! Widzisz?! - Wymachiwał Seunghyunowi skakanką przed nosem.
- Pobawmy się w Indian! - krzyknął jakiś mały chłopiec.
- Taaak, w Indian! - zawtórowała mu reszta dzieci.
- Jestem indiańskim wodzem. - Ji zaczął biegać wokół stołu, wydając z siebie dziwne dźwięki.
- Jesteś za stary na wodza! - Grupka dzieci próbowała wyrwać mu skakankę.
- Wcale nie – oburzył się lider.
- Wcale tak!
- Wcale nie!
- Wcale tak! - Dzieci nie dawały za wygraną.
- Udowodnię wam. Pokonamy tą bladą twarz. - Wskazał na T.O.P'a,
- Ji, nawet nie próbuj – rzucił ostrzegawczo Seunghyun.
Jednak jego groźby nie na wiele się zdały. Za chwilę siedział na krześle, przywiązany do niego kolorową skakanką, Dzieci z Jiyongiem na czele biegały wokoło wydając bojowe okrzyki. Za jakiś czas T.O.P został uwolniony w zamian za obietnicę, że zostanie Baba Jagą w lubianej zabawie: „Raz, dwa, trzy, Baba Jaga patrzy!”.
Seunghyun stanął pod ściana i zaczął odliczać, a dzieci razem z Ji rzuciły się do biegu.
- … patrzy! - ryknął T.O.P, ale fakt ten został zignorowany.
Cała gromada z triumfalnym okrzykiem wgniotła go w ścianę.
- No dobra... - zaczął powoli, zastanawiając się jak rozstrzygnąć kłótnię o to, kto wygrał. - Pobawmy się w chowanego.
- Taaak! Ty liczysz! - Mała dziewczynka wysunęła palec w jego kierunku.
T.O.P westchnął.
- Niech będzie. Jeden, dwa, trzy, cztery...
- Nie! - wykrzyknęło to samo dziewczę. - Liczysz za szybko! - dodała oskarżycielskim tonem. - Ja policzę!
- Jeden, trzy, osiem, jedenaście, siedemnaście, dwadzieścia, szukam! - Dziewczynka otworzyła oczy. - Ha, znalazłam cię!
Seunghyun wiedział, że nie ma co oponować. Nikt nie ma takiej pewności swoich racji, jak przedszkolak podczas zabawy.
Kiedy dzieci w końcu, zmęczone usiadły na dywanie, by trochę odpocząć, T.O.P zdał sobie sprawę, że nie znaleźli Ji. Mało tego, nawet zmobilizowanie grupy poszukiwawczej nic nie pomogło. Gdzie on się podział? A zresztą... Jego strata.

Jedynym skutkiem ubocznym niekończącej się zabawy był nieziemski apetyt, który zapanował nad rozhasanymi brzdącami. Inaczej i bardziej dotkliwie odczuli to opiekunowie, a w zasadzie jeden z nich, bo Jiyong wciąż nie został odnaleziony.
Nie było zbyt dużo czasu na użalanie się nad sobą i bolącą każdą częścią ciała, na stolikach stał już obiad.

- Nie śpiewaj, kiedy jesz zupę – rzekł Seunghyun raczej obojętnie, w pełni świadomy, że uwaga nie tylko nie uciszy malucha, ale sprowokuje go jedynie do głośniejszego deklamowania niezrozumiałych słów na melodię ich Lollipopa, urozmaiconego szuraniem łyżki o dno miski i siorbaniem.
Nie miał już siły na nic. Do czasu aż zauważył chłopca, bodajże imieniem Dongmin, zamierzającego się na nie swoją szklankę kompotu. A tak perfidnej kradzieży jedzenia T.O.P nie tolerował.
Dziecko świadome utkwionych w nim oczu uczyniło coś o wiele gorszego od przygarnięcia kubeczka  swej koleżanki obok uśmiechnął się bardzo z siebie zadowolony i tak po prostu napluł, wzbogacając powierzchnię płynu o owocowym smaku uroczymi bąbelkami i białawym szlaczkiem.
T.O.P w tamtym momencie przestał żałować swojej obecności w przedszkolu i po prostu trafił go szlag.
Na szczęście zanim zdecydował co złego mógłby szczylowi uczynić, w głowie, prawdopodobnie na skutek szaleństwa, zabrzmiał mu cichutki głosik Dragona, podpowiadający znacznie ciekawszą alternatywę. Choi Seunghyun, bez poddania kwestii głębszym przemyśleniom, chwycił szklankę Yoon Dongmin'a i zamaszyście do niej splunął. Szaleństwo i niepoczytalność paliły go od środka w całkiem przyjemny sposób.

Tylko cud, w postaci pomocnej, rozćwierkanej, rozchichotanej pani z kuchni, która ofiarowała mu plan dnia dzieci, zdusił wojnę na jedzenie w zarodku. Plan bowiem, po obiedzie, przewidywał drzemkę.

- Kochane dzieci, wskakiwać w piżamki i SPAĆ! - w niedoświadczonego, zmarnowanego życiem wychowawcę wstąpiły nowe pokłady energii. Energia owa oczywiście miała zostać zmarnowana na uwagi typu „oddaj mu jego pidżamę”, „może jednak chcesz spać na materacu, a nie na podłodze” i „dziewczynki przebierają się na trzy, gdy wszyscy chłopcy są do nich odwróceni tyłem”, ale nadzieja na chwilę wytchnienia podtrzymywała w nim chęć życia.
- No to lulu..- oznajmił wszem i wobec bardzo z siebie zadowolony, ogarniając wzrokiem gromadkę maluchów pod kocykami, każde, z jakimś pluszowym misiem. Umiejętność skojarzenia ich imion z właścicielem było dla niego niemal niewykonalne i porównywalne z rozróżnianiem członków Super Junior, kiedy było ich trzynastu. Seunghyun postanowił poświęcić tej sprawie godzinę.
- Nie ma tak! Musisz nam opowiedzieć bajkę! - Dzieci nie dawały się tak łatwo wyrolować, zwłaszcza jakimś amatorom, przychodzącym na trzy dni.
- Chcecie bajki? - T.O.P uśmiechnął się chytrze, na taką okoliczność był przygotowany – Macie bajkę. Było sobie kiedyś brzydkie ka...smoczątko, które wcale nie było brzydkie, tylko nikt się nie poznał na jego urodzie...- Jego samozadowolenie nie znalazło odbicia w satysfakcji na twarzach brzdąców patrzących na niego krytycznie i wyczekująco – Co by tu daleee...Już wiem!  Właściwie to wszyscy mu zazdrościli – kontynuował już bez jąkania się – Kiedy pękła neonowo-zielona skorupka i z różowego, iskrzącego dymu wypełniającego jajko, wyturlało się przesłodkie, zielone kichające różowym pyłem stworzenie wszyscy byli podekscytowani i zachwyceni. Ale ten zachwyt szybko zamienił się w zawiść. Nikt nie chciał się ze Smoczątkiem bawić co zmusiło go po pewnym czasie do ucieczki z „podwórka”. Właściwie nie było mu przykro. Smok był bardzo wymagający i wybredny w doborze swojego towarzystwa. Dlatego nie zważał na fakt, że wszędzie, gdzie się pojawił, był przez wszystkich pożądany, choć było to nawet bardzo przyjemne. W końcu  dzięki temu znalazł przyjaciela. Był on co prawda człowiekiem, ale za to jakim przystojnym i wspaniałym – umilkł na widok śpiących, niewątpliwie znudzonych jego bajką, dzieci.
Niestety życie po raz kolejny okazało się być ciężkie, a los okrutny – puste, płaskie miejsce wskazywało na ucieczkę jednego z podmiotów wychowawczych. Nie było takiej siły na niebie i ziemi, która nie nakazywała Seunghyun'owi wszczęcia poszukiwań.

Przeczołgał się po całej sali i jej okolicach, okaleczając przy tym swą dumę, ale nie bez skutku w postaci odnalezionej paskudy. Dopiero gdy znalazł się przy kolorowych szafkach w kąciku zabaw odetchnął z ulgą, powyrzucane z czerwonej szafy lalki i misie oraz oddech odbijający się echem po wewnętrznych ścianach mebla, o przymkniętych podwojach wskazywał na  obecność uciekiniera. Zdziwienie T.O.P'a było ogromne, kiedy ujrzał w szafie nie dziecko, a swojego smoczego chłopca. Od  zaskoczenia było tylko parę kroków do chęci obudzenia go pocałunkiem,tak jak lubił. Pochylił się nad nim i pocałował te słodkie,  piękne usta...tak mu się zdawało. Miękka, delikatna powierzchnia,na której przez moment spoczęły jego wargi nie należała wcale do lidera, a jak się po chwili okazało do małej dziewczynki w różowej sukience, która z lekkim rumieńcem odwzajemniła pocałunek i uciekła z piskiem.
Pedofilia w przedszkolu – skomentował cicho, z wrednym uśmiechem Kwon Jiyong, wciąż kryjąc się za drzwiami czerwonej szafy.

Czas jaki im został do końca swojej zmiany wykorzystali na próbę ogarnięcia imion podopiecznych  i przygotowanie się do startu, który planowali parę sekund po godzinie piętnastej.

Jak to zwykle w życiu bywa ich plany zostały okrutnie zignorowane.
- Młoda, puść mnie. Muszę iść do domu – westchnął ciężko do uczepionej nogawki jego spodni  małej chłopczycy.
- Nie i~iiiidź! - odpowiedziała mu z łobuzerskim uśmiechem wzmacniając uścisk drobnej rączki na materiale jeansów – Nie idź, oppa.
Jego westchnieniom nie było końca. Kucnął naprzeciw dziewczyny, tak, że ich twarze znalazły się na mniej więcej jednym poziomie.
- Słuchaj... - szybko zerknął na jej plakietkę imieniem, przeżywając kolejny szok – Chaerin, oppa musi już iść, ale jutro przecież wróci...
- Nie wierzę ci! - wpadła mu w słowo – Musisz mi coś dać, to będę wiedziała, że jutro na pewno wrócisz.
T.O.P skinął w milczeniu głową, współczując przyszłym chłopakom związanym z taką osobowością.
- Czego chcesz? - zapytał w końcu – Od razu zaznaczam, że serce już do kogoś należy... - Nie miał pojęcia czemu coś takiego powiedział. Za to wiedział, że znów będzie żałował.
- Skoro tak, to chcę...TO! - jej mały wskazujący palec wystartował w kierunku jego sygnetu z robotem, który dostał od Ji na urodziny.
Żal ścisnął mu serce i nie tylko, gdy zsuwał z palca cenny podarunek i wciskał go w małą dłoń.
- Jeśli go zgubisz to...- Nie dane mu było dokończyć groźby, ponieważ Chaerin już zniknęła mu z oczu, biegając po sali z triumfalnym okrzykiem „Patrzcie co dostałam!”.

W końcu wielkim wysiłkiem i okolicznościach zasługujących na miano cudu, udało im się wyrwać z murów przedszkola. Niestety świadomość konieczności powrotu do owego miejsca nie zamierzała ich opuścić, a wręcz mocniej zaciskała swoje czarne macki na ich udręczonych duszach.

~~~~~
c.d.n. ale nie wiemy jeszcze kiedy xD


http://25.media.tumblr.com/tumblr_m9atz6BWHn1qdeyzso1_250.gifhttp://24.media.tumblr.com/tumblr_m9atz6BWHn1qdeyzso2_250.gif
You're magical when you do that~
Nie jestem yaoistką bul~bul~bul~tak mi się zDae xD

Offline

 

#2 2010-10-24 19:58:48

 Zu

Zołza Zuza samo Zuo

22901133
Skąd: okrąglak bez kątów
Zarejestrowany: 2010-09-09
Posty: 562
Punktów :   

Re: Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~[Sayuki&GoldFish]

AAAAAAAAAAAAAAAA !!! O motyla noga, nie wiem jakim cudem ta 2 wylądowała w tym miejscu, ale błagam zostaw ich tam jak najdłużej !!! Invisi sie poryczała ze śmiechu!!! Boskie !!!


http://sumandu.files.wordpress.com/2010/04/bigbang9.png

Offline

 

#3 2010-10-24 20:03:21

 FallForYou

Prezes

5602257
Skąd: z szafy Rybci ^_^
Zarejestrowany: 2010-03-28
Posty: 1097
Punktów :   

Re: Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~[Sayuki&GoldFish]

Aww, aww, aww, po pierwsze dziękujem za DeDe. Mam przez to niesamowitego zaciesza.
A opowiadanko bardzo mi się podobało, mimo, że wątek G-TOPowy był naprawdę tyci. Najbardziej chyba podobał mi się wątek dręczenia, czy tam zabawy Seunghyuna z dziećmi no i ten pocałunek z Chaerin. xD
Hm, skoro to kilkuczęściówka to jestem niezmiernie ciekawa, co będzie dalej ^^


http://24.media.tumblr.com/tumblr_lq18qwLdgZ1ql2osco6_250.gif

Offline

 

#4 2010-10-24 20:19:44

 Sayuki

Big Bang Maniac

2507240
Zarejestrowany: 2010-04-30
Posty: 1042
Punktów :   
WWW

Re: Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~[Sayuki&GoldFish]

Praca z Tobą i Krewetkiem to prawdziwa przyjemność, więc zbytnio się z Chomikiem nie napracowaliśmy. A zresztą czego się nie robi dla rodziny ^^
A zresztą bardzo, bardzo podoba mi się część napisana przez Ciebie i Krewetka, chociaż nie powiem, ze swojej też jestem dumna ^^
Eh, bo jeszcze obrosnę w piórka i odlecę ^^ Mam nadzieję, że wena będzie nam sprzyjać i drugą część szybko napiszemy... Ale nie w tym tygodniu, bo mam mnóstwo sprawdzianów i będę Cię zamęczać na przerwach ^^


http://img38.imagefra.me/img/img38/8/7/6/pandaokti/f_109eolv48m_4769142.jpg

Offline

 

#5 2010-10-24 23:36:59

 Kwon JiByeol

nieznany brat GD

7007722
Skąd: mam tyle dziwnych pomysłów?
Zarejestrowany: 2010-01-31
Posty: 938
Punktów :   
WWW

Re: Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~[Sayuki&GoldFish]

Oż kurde. Czy inspiracją był sen o którym to mi daaaawno temu opowiadałaś? eh. Chce dalej^^ na głębszy komentarz mnie nie stać, bom obecnie wypruty ze wszystkiego. potem pomyśle. ^^


http://i1043.photobucket.com/albums/b438/jistar13/atrs/SBbanner.png

Offline

 

#6 2010-10-25 10:43:31

 RENATA

GDragonlicious

11893368
Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2010-05-29
Posty: 4063
Punktów :   

Re: Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~[Sayuki&GoldFish]

Aż mnie brzuch rozbolał ze śmiechu. Świetnie wam wyszła ta współpraca. Oby c.d. pojawił się jak najszybciej


Amore mio
http://26.media.tumblr.com/tumblr_lramciLh7l1qgf19bo1_500.gifhttp://25.media.tumblr.com/tumblr_lramciLh7l1qgf19bo2_500.gif

You and Me Hardcore

Offline

 

#7 2010-10-25 12:22:38

 Nulka

Treserka Smoków

25376666
Skąd: z Lalalandu
Zarejestrowany: 2010-06-01
Posty: 6675
Punktów :   16 

Re: Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~[Sayuki&GoldFish]

Rybi siostrzyczku, pomysł tak absurdalny ,że aż doskonały - GTOP w przedszkolu z dzieciakami oblepiającymi ich jak stonka ziemniaczana. Słodkie i urocze. Serduszko me podbiła bajka o Smoczątku - widzę to stworzenie z antenkami, zabawnymi skrzydełkami i z tym wyrazem pyszczka, które tak lubisz rysować, a Nulka tego smoczusia uwielbia.Podobało mi się niezmiernie


http://i50.tinypic.com/2mmhizp.gif
Jiyong says: I'm Princess, love me
Moja Wredna Smocza Menda

Offline

 

#8 2010-12-05 22:21:09

 GoldFish

Lunatic with Dae~mentia

7062519
Call me!
Skąd: akwarium Poznański
Zarejestrowany: 2010-04-27
Posty: 2339
Punktów :   
WWW

Re: Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~[Sayuki&GoldFish]

Ponieważ dziś jest prezentowa noc Rybka z Sayusiem - straszliwie Ci dziękuje za współpracę - się sprężyły i przygotowały fika część dalszą ~endżoj ^^
a tak w ogóle to pragnę jeszcze Unnie podziękować za wsparcie przy pisaniu i podrzucenie paru ciekawych określeń ~tuuuam


tytuł: Dzień drugi~”Nie przywiązuj mnie do drzewa!”
seria: Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~
kategoria: PG
pairing: GTOP taki malutki
typ: komedia
ostrzeżenia: współpraca Krewetka z Chomikiem


Słoneczko wstawało, wróżąc idealną pogodę na wyjście na dwór. Jednak  T.O.P niechętnie podnosił się z pościeli. Mając w mózgu perspektywę kontynuacji walki z wychowankami przedszkola Seunghyun już żałował, że musi tam iść.
Kiedy w końcu się zebrał w sobie, dotarło do niego, że Ji jeszcze się nie obudził.
A może się mylił? Po chwili coś uczepiło się jego nogawki.
- Hyunnie, ja nie chcę iść do przedszkola – jęknęło żałośnie.
T.O.P westchnął.
- A jeśli kupię ci lizaka?. Co ty na to, Ji? – zapytał z chytrym uśmieszkiem.
- Ale dużego? – upewnił się smoczy chłopak.
- Tak, dużego, okrągłego i bardzo kolorowego. Więc jak?
- Okej – odpowiedział mu z dziecięcą radością.
   
Przed murami szacownej placówki, Seunghyun’a ogarnęło coś w rodzaju zwątpienia. Z wewnątrz dochodziły odgłosy, jakie mogło wydawać tylko stado zwierząt w zoo. Jednak Jiyong, ciumkający radośnie lizaka, bez wahania wszedł do środka. W ich kierunku zaczęła biec chmara rozwrzeszczanych dzieciaków. Członkowie zespołu z prawdziwym trudem dostali się do szatni, gdzie czekały na nich wieszaczki z jabłuszkami, piłeczkami i tym podobnymi wzorkami. Już dzień wcześniej Ji zastrzegł sobie wizerunek smoka, a T.O.P zadowolił się czerwonym kwadratem. Po przebraniu się w wygodne obuwie zmienne przedostali się do głównej sali. Co chwilę ktoś ciągnął Hyuna za nogawkę lub rękaw. Jednak chłopak bardzo szybko stwierdził, że skoro pogoda dopisuje, to dobrze byłoby wyjść na podwórko.
   
Po zawiązaniu bucików wszystkim, którzy tego potrzebowali (lub po prostu wymagali), a było takich naprawdę sporo, nadszedł czas na dalszą część zabawy, jako że małe potworki miały sporą kolekcję różnych dodatków: kapelusików, kurteczek, sweterków i tym podobnych rzeczy, które powinny ochronić je przed przeziębieniem. Na szczęście wreszcie nadszedł moment znalezienia się na placu zabaw. I dopiero tam T.O.P przekonał się, że to co słyszał rano było niczym w porównaniu z tym co nadeszło z momentem ujrzenia huśtawek. Dzieci nie tylko hałasowały jak stado zwierzątek, ale dokładnie tak się zachowywały.

Kwon Jiyong i jego raper patrzyli na ową scenę, niepewni, co powinni uczynić, walcząc z chęcią wycofania w trybie natychmiastowym. Przeczucie, iż źle zrobili, pojawiając się tego dnia w przedszkolu, dręczyło ich w sposób nieznośny i ani myślało ich zostawić.
- Kto te potwory wypuścił z budynku? - mruknął Seunghyun, a jego oczy zwęziły się do szparek, nadając mu wygląd płatnego mordercy.
- No chyba ty...- niezadowolony Kwon wzruszył ramionami i pobiegł w stronę huśtawek by chwilę później prezentować światu swój wybitnie niewinny uśmiech – Hyunnie~! Pobujaj mnie! - wołał cały roześmiany chłopak, który parę minut wcześniej był cokolwiek nie w sosie.
- Sam się bujaj, ty wredna mała zielona jaszczurko... - Uroczy, czy nie, jego zachowanie potęgowało u Seunghyun'a poczucie niesprawiedliwości i zdrady.
- Wystarczyło powiedzieć 'bęcwale'. W ogóle jak ty się zwracasz do Smoka? I to przy dzieciach... - Jiyong pokręcił głową ze sztucznym zrezygnowaniem, bawiąc się pysznie całą sytuacją.

Na podwórku niewątpliwie największym powodzeniem cieszyła się piaskownica. Była ogromna, wykonana z betonu, w kolorze trawy, pomalowana w kolorowe kwiatki, będące dziełem rąk przedszkolaków, a co najważniejsze, wypełniona mnóstwem złotego piasku. Jak się okazało, jej rozmiar był nie był istotny w obliczu zabawy. A bawić się można było na wiele sposobów...

- Hej! nie wciągaj piasku nosem! - zareagował z opóźnieniem niedoświadczony, zmęczony życiem opiekun, Choi Seunghyun.
Upomnienie nie zostało ignorowane, podsumowane złośliwym uśmiechem małej, wrednej bestii, zostało przyjęte jako zachęta do dalszych i gorszych uczynków.
W tym samym czasie Jiyong walczył z przedwczesnym zgorszeniem nieletnich, broniąc bogu ducha winną dziewczynkę przed pozbawieniem jej spódniczki.
- Jest tak ze sto lat za wcześnie, żebyś zabierał się za dziewczyny, mój mały kolego - wykładał cierpliwie - Jeśli już musisz za coś... ciągnąć, to patrz, tamta koleżanka ma na warkoczu zawiązaną wstążeczkę - młody mężczyzna uśmiechnął się niecnie, wskazując na dziewczynkę w całości odzianą na różowo, skaczącą na skakance, wprawiając długi, ciemny warkocz oraz różową kokardkę w ruch falowy.
Później Jiyong był jeszcze zmuszony stoczyć bój o niespożywanie cudów natury z podwórka - "Na litość trawę się... No trawy się nie je!", zakończony boleśnie, bo śladem małych, ale ostrych ząbków na jego szczupłej dłoni. Tym samym pozostawił on Seunghyun'a, toczącego debatę na temat własności wspólnej, na pastwę dzieci.
- Nie możesz mnie wyrzucić z piaskownicy - warknął do bezczelnego dziecięcia, zwanego Jihyun'em, który po raz kolejny próbował patrzeć na niego z góry.
- A właśnie, że mogę - Jego arogancja i pewność siebie powodowały u T.O.P'a znaczne podniesienie ciśnienia i lekki atak pasji.
- Nie możesz! - Tabi przestał się hamować i podniósł głos - Nie jest twoja, dlatego nie masz takiego prawa. Poza tym nie słyszałeś nigdy o własności wspólnej?
Nędzna próba zagięcia przedszkolaka zakończyła się sromotną klęską.
- Ale ona należy do mnie. Mój tato ją kupił - Tłumek wokół nich pokiwał mądrze główkami, a sam Jihyun uciął rozmowę, znudzony dorosłym, który próbował być mądrzejszy od dziecka.

Całkiem sporą popularnością cieszyły się również drabinki, obsadzone z góry na dół przez dzieci, które w tym momencie bardziej, niż kiedykolwiek przypominały małpki. Seunghyun zastanawiał się, kiedy któreś z nich w końcu spadnie. Jednak zwinność maluchów przekroczyła jego najśmielsze oczekiwania. Kolorowe drabinki stanowiły wspaniały plac, po którym biedny raper ganiał małe zwierzątka, a one nic sobie z niego nie robiąc i lepiej znając miejsce, świetnie się bawiły.
- Hej ty, tak ty w niebieskiej bluzie, zejdź mi stamtąd w tej chwili! – zawołał kiedy jeden z małych chłopców zrobił fikołka na drabinkach.
Jednak dziecko tylko wystawiło mu język i bawiło się dalej z bezczelnym uśmiechem. Aż w końcu, Doskonale zdając sobie sprawę z bezsilności opiekuna rzucił się na niego od tyłu i już tak uwieszony został.

W zasadzie ten dzień nie musiał być taki zły. Gdyby nie kwestia piłki, która wturlała się nagle na grunty przedszkolne, wywołując powszechną radość,  mogło być nawet przyjemnie.
Ale Jiyong i Seunghyun otrzymali tego dnia jeszcze bardzo istotną lekcję - z piłką można robić wszystko, tylko Shizus broń cię od rzucania jej do siebie nawzajem.
- Nie rzucaj piłką w okno bo... - Tabi sam nie wiedział, skąd czerpał energię na powtarzanie w kółko tych wszystkich, głupich uwag.
- Bo będzie nam zimno? - dokończyła małpka wciąż uczepiona jego pleców. Nie całkiem o to mu chodziło, ale spostrzeżenie samo w sobie go zainteresowało do tego stopnia, iż stracił na chwilę czujność. Niezwłocznie skorzystały z tego dzieci pod przywództwem Ji, dzierżącego w dłoniach długą, kolorową skakankę, a w oczach niecne zamiary – przy pomocy armii małych potworów powalił rapera na ziemię, by zaraz go podnieść i przywiązać do wielkiego drzewa, stanowiącego centrum całego podwórka.

- Ji! Rozwiąż mnie..- Seunghyun zmiął w ustach wszystkie znane sobie przekleństwa.
- Nie! Po moim trupie, Hyunnie – drażnił się z nim smoczy chłopak, z figlarnym uśmiechem podpisując na siebie wyrok śmierci.
- Jeśli mnie wypuścisz...kupię ci lizaka – Tonący brzytwy się chwycił.
Jiyong pokręcił głową i podszedł do starszego chłopaka tak blisko, iż oddechem łaskotał kochanka w nos.
- Tylko na tyle cię stać, Tabi? - jego oczy, ciepłe jak roztopiona czekolada, skrzyły i rzucały wyzwanie – Tylko na dwa lizaki jednego dnia? Nie masz mi do zaoferowania nic więcej?
T.O.P'a, z nieznanych mu przyczyn, ogarnęła chęć zwieszenia głowy ze skruchą. Nie uczynił tego tylko ze względu na Jiyong'a, który zniwelował odległość między nimi niemal do zera. Co gorsza na dmuchaniu mu w kark nie poprzestał – jedna z jego dłoni niespodziewanie znalazła się pod koszulką, sunąc wzdłuż kręgosłupa starszego chłopaka, aż do bardzo dolnych partii jego pleców...
I kto wie, co stałoby się dalej, biorąc pod uwagę, iż usta muzyków zastygły w nieznacznej odległości od siebie, gotowe, by rozgrzać się wzajemnie, gdyby nie szmery i szepty, zaintrygowanych, niecodziennym widokiem, dzieci.

-  Zabawa w Indian? -  W środku całego tego zamieszania, właściwie znikąd, nagle na środku podwórza zmaterializował się dyrektor Jang Geun Suk we własnej osobie.
- Zabawa trąci mi kanibalizmem - mruknął wyprowadzony z równowagi na różnych płaszczyznach Seunghyun, choć właściwie nie miał nic przeciwko takiej bliskości Ji.
Ofiara wkrótce miała zostać uwolniona, a złe wrażenie zatarte... przez inne, jeszcze gorsze, bowiem Kwon Jiyong bezczelnie wpatrywał się w młodszego mężczyznę, z wielkim zainteresowaniem, a wręcz obmacywał młodego dyrektora wzrokiem – dla T.OP'a jasne było, iż jemu na złość, podczas kiedy tamten tłumaczył cel swego przybycia.
- Skoro już jesteście na dworze mam dla was zadanie – Żaden z słuchaczy nie mógł się pohamować przed wyrażeniem swego zdania na temat, usłyszawszy słowo zadanie, łącznie z, wciąż przywiązanym do drzewa, Seunghyun'em, którego westchnięcie było najcięższe i najbardziej donośne – Chciałbym, żebyście posadzili na naszym podwórku drzewo! – Geun Suk nie dawał sobie rady z ukryciem samozadowolenia i dumy z tego, jak bardzo kreatywny był z niego kierownik.
- Dzieci! Rozwiązujemy Tabiego! - wydał komendę szanowny lider.
Wesoła gromada złączona indiańską solidarnością z Jiyong'iem po raz ostatni dobrowolnie  wykonała jego rozkaz.
Ale odwiązany od drzewa Seunghyun wcale nie czuł wdzięczności, w obolałych kościach już przeczuwał, że Ji i życie szykują dla niego następne powody do żałowania.

Złe przeczucia T.O.P'a sprawdziły się, a jakże. Za cenę wolności został wrobiony w zasadzenie podwórkowej roślinności zielonej, w postaci małego, rozwijającego się krzaka, bez niczyjej pomocy obserwowany, z gasnącym zainteresowaniem, przez całą grupkę, pomijając dyrektora, który bardzo szybko się gdzieś ulotnił.
Pogrążony w ciężkiej pracy i ziemi Sunghyun pracował niestrudzenie marząc o tym, by znaleźć się w domu. Nie zauważył nawet, że w pewnym momencie został na placu boju sam.
- Skończyyłem… do jasnej cholery, niech mi ktoś poda konewkę – mruczał, wykończony kładąc się na trawie. Tak bardzo chciał mieć w tamtej chwili Ji obok...
- Jestem tutaj sam... tak? - stwierdził spokojnie, jak na niego i dokończył swą myśl – tak bardzo chciałby mieć Ji obok... i móc go udusić.

Najstarszy członek zespołu Big Bang sam nie wiedział, jak trafił do domu. Zastanawiało go przez chwilę, czy wszedł normalnie przez drzwi, czy jak duch przez nie przeniknął. Pamiętał jedynie widok Jiyonga, wciąż w butach leżącego ledwie dysząc na kanapie oraz fakt, że on sam również się tam położył i zostali tak razem, oczekując następnego koszmarnego dnia.
~~~~
c.d.n ^^


http://25.media.tumblr.com/tumblr_m9atz6BWHn1qdeyzso1_250.gifhttp://24.media.tumblr.com/tumblr_m9atz6BWHn1qdeyzso2_250.gif
You're magical when you do that~
Nie jestem yaoistką bul~bul~bul~tak mi się zDae xD

Offline

 

#9 2010-12-06 13:57:23

 Hisana

Mrs Cho

2012374
Skąd: Kolno
Zarejestrowany: 2009-12-07
Posty: 2068
Punktów :   
WWW

Re: Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~[Sayuki&GoldFish]

wahhhhhhhh !! powiem ci tak Rybko jak widzę że ty piszesz opowiadanie to przygotowuję się od razu na niekontrolowane ataki śmiechu !!! uwielbiam te opo. jest świetne nic dodać nic ująć !czekam na kolejny part.


http://26.media.tumblr.com/tumblr_m29l6kJJ741rtswhko1_250.gif

Offline

 

#10 2010-12-06 14:02:59

 Nulka

Treserka Smoków

25376666
Skąd: z Lalalandu
Zarejestrowany: 2010-06-01
Posty: 6675
Punktów :   16 

Re: Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~[Sayuki&GoldFish]

Rybko i Sayusiu!  A co ja będę się rozpisywać specjalnie podoba mi się straszelnie! Sam pomysł na Tabiego i Jiyonga w przedszkolu jest tak irracjonalny że aż fantastyczny - kocham go - nie wyobraża sobie Bangów oklejonych dzieciarnią, ale to co czyta wprawia mnie w cholernie dobry nastrój. Prowokuje do chichrania się pod nosemi wyszczerzu. Wiązanie mwahahahahahaha - lubimy. Wredny Ji - kochamy. Ji z lizakiem - pomijam miłosiernie moje skojarzenia, ke ke ke.


http://i50.tinypic.com/2mmhizp.gif
Jiyong says: I'm Princess, love me
Moja Wredna Smocza Menda

Offline

 

#11 2010-12-06 18:52:12

 FallForYou

Prezes

5602257
Skąd: z szafy Rybci ^_^
Zarejestrowany: 2010-03-28
Posty: 1097
Punktów :   

Re: Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~[Sayuki&GoldFish]

Ej, już chyba znam (główny) cel tego projektu... rozumiem, że Sayuś pomaga ci w zniechęceniu mnie do powstania małych KrewetkoAlienków? xDDD . Osz ty!
Ale opowiadanie bardzo fajne. Mimo iż te dzieci wydają się męczące, to chyba dziadek Ji dobrze się przy nich bawi xD. No i jak można się domyśleć najbardziej mi się podobały te rozmowy między nimi...
tak bardzo chciałby mieć Ji obok... i móc go udusić. - to mnie zabiło xDD
W podziękowaniu za fajnego parta przytul ode mnie Krewetka i popataj chomika po łepku..xD


http://24.media.tumblr.com/tumblr_lq18qwLdgZ1ql2osco6_250.gif

Offline

 

#12 2010-12-06 20:02:55

 Sayuki

Big Bang Maniac

2507240
Zarejestrowany: 2010-04-30
Posty: 1042
Punktów :   
WWW

Re: Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~[Sayuki&GoldFish]

Fall, na pewno popatam Chomika ^^

I wiecie, przyznam nieskromnie, że chyba najbardziej - z tych napisanych dwóch partów - podoba mi się właśnie ten ^^


http://img38.imagefra.me/img/img38/8/7/6/pandaokti/f_109eolv48m_4769142.jpg

Offline

 

#13 2010-12-06 20:10:05

 GoldFish

Lunatic with Dae~mentia

7062519
Call me!
Skąd: akwarium Poznański
Zarejestrowany: 2010-04-27
Posty: 2339
Punktów :   
WWW

Re: Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~[Sayuki&GoldFish]

cieszę się, że się podobało ^.^
Krewetka wytulam..jak wróci z łowów x3

a Ty Sayuś nie mów hop~!
przed nami part III ..i będzie jeszcze weselej (jak znajdę notatki, które obecnie są zaginione dość ^^')


http://25.media.tumblr.com/tumblr_m9atz6BWHn1qdeyzso1_250.gifhttp://24.media.tumblr.com/tumblr_m9atz6BWHn1qdeyzso2_250.gif
You're magical when you do that~
Nie jestem yaoistką bul~bul~bul~tak mi się zDae xD

Offline

 

#14 2011-03-31 10:23:11

 GoldFish

Lunatic with Dae~mentia

7062519
Call me!
Skąd: akwarium Poznański
Zarejestrowany: 2010-04-27
Posty: 2339
Punktów :   
WWW

Re: Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~[Sayuki&GoldFish]

Co prawda miałam wrzucić jutro dopiero~ale co mi tam xD'
werble raz proszę~bo oto ostatni part mego wielkiego projektu przedszkoliwnego ^^
z takiej to okazji gratuluję sobie oraz Sayusiowi i spółce ZOO, przy czym Sayusiowi podwójnie, że pomógł i wytrzymał ze zmuszającą do pracy, czasem wredną, rybką~
mam nadzieję, że się spodoba ^~^
tyle gwoli wstępu

tytuł: Dzień trzeci~"nie jedz kredek!"
seria: Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~ 3/3
kategoria: PG
pairing: GTOP taki malutki
typ: komedia, fluff troszkę
ostrzeżenia: współpraca Krewetka z Chomikiem, Smocza Ospa

Dzień wstawał szybciej niż zazwyczaj – tak przynajmniej zdawało się Seunghyun'owi, gdy z przymrużonymi oczami wpatrywał się w mętne światło, które nieśmiało włamywało się do pokoju. Nasłuchiwał szumu deszczu, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej drażniący i kroków ma dystansie łazienka - kanapa . Z zamyślenia wyrwał go chłód dłoni potrząsającej jego ramieniem.
- Hyunnie. Seunghyun-ah – kolejne zdrobnienia wypływały z tych niezwykle pociągających ust – Chyba jestem chory....- młodszy chłopak zastanowił się chwilę próbując uchwycić wzrok Seunghyuna – nie mogę z tobą iść.. - skończył bardzo cicho.
Brwi starszego chłopaka uniosły się w szczerym zdziwieniu, na widok bardzo nieszczęśliwego pyszczka, pokrytego zielonymi plamkami, na całej jego słodkiej powierzchni.
- Czy to jest....- wskazał na zjawisko, zastanawiając się czy ma się śmiać, czy raczej załamać ręce.
- Smocza ospa – Jiyong zwiesił dramatycznie głos – potwornie zaraźliwe.
I nagle mała cholera uśmiechnęła się w sposób perfidny, przytuliła swój zaskakująco gładki policzek do twarzy Tabiego, po czym podetknęła mu pod nos lustereczko, które zawsze nosiła przy sobie.
- Patrz! Już to złapałeś! - zawołał bardzo z siebie zadowolony, wskazując na plamy smoczego koloru, zdobiące teraz skórę przyjaciela.
Tamten burknął coś pod nosem, odetchnął głęboko, policzył w myślach zielone smoczątka, przeskakujące przez płotek i wypuścił powietrze.
- Ogarnij się i za pięć minut chcę cię widzieć gotowego do wyjścia – odezwał się w końcu.
Ale ponieważ Jiyong ani myślał stosować się do jego rozkazów, dając mu o tym znać za pomocą, wywalonego na całą swą długość, języka zmuszony został do skorzystania z cięższej artylerii.
Pochwycił swoje kochanie za kołnierz pidżamki, starając się zrobić to wyjątkowo delikatnie i zaciągnął je do łazienki, wprost pod strumień bieżącej wody.
A Kwon nic nie mówił, tylko wpatrywał się złowieszczo – gdy radośnie kolorowe groszki, rozpływały się na jego gładkiej skórze, zielonymi kroplami skapywały do syfonu i gdy wycierano mu twarz szorstką stroną ręcznika.

- Pada deszcz – zauważył Seunghyun błyskotliwie wdeptując w całkiem sporą kałużę, nasłuchując wody, wesoło pluskającej w obuwiu.
- A no – potwierdził obrażony właściciel wyszorowanej, wolnej od Smoczej Ospy, twarzy – Co będziemy dziś robić...? - zawisło między nimi pytanie.

W związku z tym, iż miał to być ich ostatni dzień wśród maluchów doszli w końcu do porozumienia i jakiego-takiego kompromisu, rzecz jasna drogą wyrzeczeń, smakowitych obietnic i innych ciekawych środków – ze strony Seunghyun'a - oczywista
Owe umowy, obietnice i kompromisy zdały się jednak na nic, ponieważ wbrew przypuszczeniom muzyków deszczowa pogoda i niskie ciśnienie na dzieci miały wpływ niewielki, żeby nie dobijać się wyrażeniem takim, jak „żaden”.
W grę wchodziły również plany dyrekcji przedszkola, które, trzeba przyznać, były bardziej niż ambitne.
- Moje kochane brzdące, zbiórka! - zawołał Jang Geun Suk radośnie, sprawiając wrażenie, jakby zwracał się nie tylko do dzieci, ale także ich opiekunów, którzy także ustawili się grzecznie w rządku przed nim – Wiecie jaki dziś dzień? - stwierdził, dodając znak zapytania po namyśle i raczej abstrakcyjnie.
Wszyscy bez wyjątku, z mniejszym lub większym przekonaniem, pokiwali głowami i zawołali głośno:
- Taaaaaaaaaaaaaak!
- Dziś po południu wasi rodzice będą mogli zobaczyć jak ładnie się bawicie w naszym przedszkolu – tańcząc i śpiewając. Żeby dobrze przed nimi wypaść przygotujcie się odpowiednio. I nie zapomnijcie o plakatach!
Po czym dyrektor , swym bardzo wkurzającym zwyczajem rozpłynął się w powietrzu.
- Występy? Jakie kur...- Wielki Kwon Lider ugryzł się w język i zawiesił głos – Jakie występy?! Jakie plakaty?!
Seunghyun uznał za stosowne się nie dziwić. Konkretny plan na dzień był mu w zasadzie całkiem na rękę, gdyż nie był specjalistą w dziedzinie rozrywek dla dzieci, a smoków. Występy brzmiały całkiem w porządku – w końcu chodziło o muzykę, jego jedyną kochankę stawianą w hierarchii na tym samym poziomie co Smoczy Chłopak.

Jako że do występów mieli jeszcze trochę czasu, dzieci musiały coś zjeść, a później naturalnie się „wyszaleć” w ramach spalania śniadaniowych kalorii swoich „wychowawców”.
Ponieważ pora posiłku obyła się bez większych dramatów, tragedii i klęsk żywiołowych, czyli po prostu spokojnie, zabawę trzeba było odrobić i zająć się czymś nudnych dorosłych. A opiekunowie nie mogli się nadziwić wszystkim oryginalnym pomysłom swych podopiecznych i swoim, gdyż podczas upartego deszczu, który nie chciał przestać padać, zmuszeni do pozostania w budynku nie nudzili się wcale.
- W tej chwili przestań ciągnąć królika za ogonek! – ryknął Seunghyun, gdy zobaczył małego pulpeta z rozjaśnionymi włosami, w towarzystwie puszystej, białej kulki.
- Ale ja wcale nie… - Chłopczyk uśmiechnął się słodko, ale T.O.P nie miał czasu go wysłuchać.
- Nie duś papużki! – zawołał w kierunku dziewczynki z dwoma kucykami przewiązanymi wielkimi, czerwonymi kokardkami.
- Nie duszę – odparła pewnie mała.
- Jak nie.. – westchnął i nawiązał próbę wytłumaczenia – ściskasz ją za szyję, ona nie może oddychać.
Dziewczę zamrugało zdziwione.
- Ale przecież ma dzióbek, nie potrzebuje szyi do oddychania.
Seunghyun westchnął po raz kolejny – bardzo i ciężko.
- Puść papużkę – powiedział tylko i w zrezygnowaniu padł na puchaty, kolorowy dywan.
- Nazywa się Bibi – odrzekła dziewczynka pouczającym tonem i wypuściła ptaka, który jak z procy wystrzelił w stronę, na szczęście zamkniętych, okien.
Łapanie go i zamknięcie na powrót w klatce odłożył sobie na później.
- Hyuuuunie, potrzebujemy cię – znikąd zjawił się Ji – musisz zobaczyć to akwarium! – zawołał z entuzjazmem, ciągnąc go za rękę, usiłując „wstanąć” z dywanu, na którym hyung zagrzał już sobie miejsce.
Hyun podniósł się nieco i dał przeciągnąć po całej sali w zawrotnym tempie. Pod oknem, w wielkiej kuli, pływały kolorowe rybki.
Nie dane mu było poprzyglądać się i podziwiać, bo potwory w dalszym ciągu wymykały się spod kontroli.
- Nie wyjadaj rybkom jedzenia – poprosił zmęczony już T.O.P, żeby zaraz krzyknąć, coraz bardziej chorym głosem, w drugą stronę:  - Nie kręć kołowrotkiem, kiedy chomik biega! A wy tam – wyciągnął palec w stronę grupki dziewczynek bawiących się z żółwiem: -  Nie jedzcie tych suszonych krewetek... śmierdzą.

Jednak zabawa z małym, przedszkolnym zwierzyńcem, była tylko jedną z licznych rozrywek. Dzieci miały mnóstwo pomysłów na to, jak spędzić czas.
- Bądź łaskaw nie malować pędzelkiem po włosach Eun Chae – Tabi coraz bardziej żałował, że jednak nie złapał smoczej ospy, kiedy miał ku temu okazję. – A ty..- rzucił okiem na swego pupila, Jihyuna z wymalowanymi zielonymi kropkami na twarzy i zawahał się- Nie rób tak, bo… - uciął bezsilnie.
- Bo mi tak zostanie? – dokończył bardzo z siebie, akcentując tu postawieniem kolejnej smoczej kropki, dokładnie na środku swojego zadartego nosa.
- Właśnie tak, dostaniesz cukierka – Seunghyun próbował swoich wszystkich sił.
- Ale tylko wtedy, kiedy ja dostanę dwa – Przed nim pojawiła się roześmiana i wyjątkowo pociągająca twarz Ji.
- Oczywiście – mruknął T.O.P.

Powoli zbliżała się pora występu i szybko trzeba było coś wymyślić. Jednak przedtem czekało ich jeszcze tylko wyjście do toalety, podczas którego nie wydarzyło się nic większego, oprócz próby uśmiercenia misia w odmętach ubikacji oraz wyścigów rolek papieru toaletowego, którym to dzieci zapragnęły się później owinąć.

W ramach przygotowania do występów Wielki Kwon Lider, uzdolniony ogólnie i nawet plastycznie, postanowił czymś się zająć i wspomóc kolegę.
- Kochane dzieci, chciałbym wam przedstawić kredkę – wskazał na obgryziony,czerwony przedmiot - Przywitajcie się.
I w tym momencie Seunghyun zaczął się poważnie martwić o stan zdrowia lidera. Stan psychiczny dla ścisłości – czy możliwe było, iż Smocza ospa zaatakowała jego biedny, spracowany mózg?
Chciał zganić się za taką niedorzeczną myśl, jednak ona nie miała zamiaru go opuścić, zwłaszcza, kiedy tamten krzyknął z przerażeniem, roniąc parę wielkich łez na widok dziecka, pożerającego ich nową zatemperowaną koleżankę.
Kiedy plakaty były skończone, a widniejące na nich słoneczka, gwiazdki, serduszka i kwiatki pokolorowane, nadeszła pora na przygotowanie występu. Jednak i tutaj zaczęły się prawdziwe schody.
Ji, jego fanatyzm i perfekcjonizm osobiście zabrały się za edukację dzieci w dziedzinie profesjonalnego tańca i śpiewu. Wiązało się to z oczywistą porażką i przebiegiem próby bardzo niezgodnym z oczekiwaniami szanownego lidera.
- Nie tak się śpiewa. Jeszcze raz!
- Nie tak się  tańczy. Przyłóżcie się!
- Nie tak was uczyłem...
A Hyun spokojnie przyglądał się temu, od czasu do czasu unosząc jedną z brwi. Ani trochę nie współczuł swojemu kochanemu Smoczemu, owo uczucie skierował, o dziwo,w stronę dzieci, usiłujący opanować skomplikowaną choreografię, powstającą gdzieś w odmętach smoczej świadomości, odpowiadającej za perfekcjonizm
- Grr – warknął w końcu Wielki Lider, obserwując i słuchając, jak jego przedstawienie sypie mu się w rękach - ja to zrobię…

W tych okolicznościach T.O.P przestał się zastanawiać, czy jest sens żałować, czy po prostu nie szkoda na to czasu.
Czas pożegnania był już bardzo bliski, w klatce piersiowej poczuł coś, co mogło być ukłuciem nostalgii. Postanowił zaleczyć ją cukierkami porozkładanymi na kolorowych, papierowych talerzykach, w ramach poczęstunku dla rodziców.
Po zgarnięciu garści słodyczy dla siebie i jeszcze trochę dla zespołu zrobiło mu się lepiej, choć wciąż ciekawił go występ małych potworów.
Ale cóż, trzeba było iść...i puścić w niepamięć sygnet z robotem, o którym właśnie sobie przypomniał.

Wyszli niemal po cichu, ścigani jedynie przez oskarżycielskie spojrzenia Jihyun'a, który domyślił się zapewne powodu zniknięcia dużej ilości cukierków.

EPILOG:
Jiyong nie chciał przyznać się do tego głośno, ale bardzo mu się w przedszkolu podobało, więc przy okazji wolnego czasu zdarzyło mu się na chwilę wpaść na wielki, puchaty dywan, z pluszowym smokiem w ramionach.
- Pograjmy dziś w „TOP żałował”*
Na co rozhasane towarzystwo zwykle odpowiadało mu głośnym i radosnym : Taaaaak!

~~~~~~~
KONIEC ^^

* podczas rozmyślania nad fabułą i powalającymi tekstami~tak, zdradzam, że przygotowałam ich całą stronę, zanim zaczęłyśmy pisać, zdanie "TOP żałował" pojawiało się ...no bardziej niż bardzo często, no i tak powstał ten mini-epilog xD

Ostatnio edytowany przez GoldFish (2011-03-31 10:24:20)


http://25.media.tumblr.com/tumblr_m9atz6BWHn1qdeyzso1_250.gifhttp://24.media.tumblr.com/tumblr_m9atz6BWHn1qdeyzso2_250.gif
You're magical when you do that~
Nie jestem yaoistką bul~bul~bul~tak mi się zDae xD

Offline

 

#15 2011-03-31 15:25:28

 Nulka

Treserka Smoków

25376666
Skąd: z Lalalandu
Zarejestrowany: 2010-06-01
Posty: 6675
Punktów :   16 

Re: Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~[Sayuki&GoldFish]

Rybciowe, słodkie i kochane. Widzę to przed oczami duszy choom TOPa i jego wiernego towarzysza Ji, otoczonego przez miliony malutkich czarnych łepków, w okolicach kolanowych sie pałetajacych. Spólka ZOO brawo


http://i50.tinypic.com/2mmhizp.gif
Jiyong says: I'm Princess, love me
Moja Wredna Smocza Menda

Offline

 

#16 2011-03-31 20:18:36

 Sayuki

Big Bang Maniac

2507240
Zarejestrowany: 2010-04-30
Posty: 1042
Punktów :   
WWW

Re: Przedszkole, czyli dramat w trzech aktach~[Sayuki&GoldFish]

Dziękuję, w gruncie rzeczy cieszę się, że mogłam brać udział w przedszkolnym projekcie ^^ Ale przynajmniej pisało się fajnie, bo temat ładny i raczej wesoły.
Mam w sumie nadzieję, że jeszcze kiedyś uda nam się coś wspólnie stworzyć (ale skończymy to szybciej) xD No.


http://img38.imagefra.me/img/img38/8/7/6/pandaokti/f_109eolv48m_4769142.jpg

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.bigbang.pun.pl